Na początku ubiegłego roku akademickiego funkcjonowało w Polsce 470 uczelni, z czego 132 to placówki publiczne, a 338 niepubliczne. W uczelniach tych kształci się prawie 2 miliony studentów, co daje Polsce jeden z najwyższych na świecie wskaźników skolaryzacji w Europie. Stanowią oni jednocześnie grupę potencjalnych klientów dla wielu przedsiębiorców, a zwłaszcza tych, którzy prowadzą swoją działalność na terenie uczelni. W tym przypadku o sukcesie biznesu decyduje przede wszystkim lokalizacja. Placówki państwowe nie mogą dowolnie oddawać w dzierżawę powierzchni – zazwyczaj organizują licytacje i konkursy. Przedsiębiorcy muszą więc dokładnie przeanalizować, jak wysoki czynsz będą w stanie zaoferować, a potem regularnie go opłacać.

Miesięczny budżet statystycznego studenta wynosi ok. 1 tys. zł. Część wydatków najedzenie, sprawy studenckie, a czasem nawet rozrywkę pozostaje na kampusie. Prywatni przedsiębiorcy mogą prowadzić działalność na terenie uczelni, podnajmując od niej pomieszczenia lub określoną powierzchnię np. na korytarzu. Wystarczą nawet 4 m2 – tyle zajmuje automat vendingowy.

Maszynka do zarabiania

Dziś w automatach vendingowych można kupić już niemal wszystko: od artykułów spożywczych po higieniczne. Jedynym zmartwieniem inwestora jest odpowiednia lokalizacja maszyny oraz systematyczność w uzupełnianiu produktów. Dzierżawa powierzchni dla jednej maszyny to min. 200 zł za miesiąc. Zakup nowego, dobrego urządzenia to wydatek ok. 15 tys. zł. Dodatkowo trzeba przeznaczyć kilkaset złotych na zatowarowanie automatu, by później podłączyć go do prądu i oddać w ręce pierwszych klientów.

Jeśli nie stać nas na zakup automatu, maszynę można wy-leasingować. Wówczas operator dostarczający maszynę odpowiada również za jej zatowarowanie. Dzięki temu przedsiębiorca, który płaci oparatorowi za leasing maszyny i towar, nie musi martwić się o zaopatrzenie ani o zebranie środków na uruchomienie działalności.

Inną opcją jest dzierżawa automatu od operatora vendingowego. Partner zobowiązuje się wówczas do opłat czynszowych uzależnionych od rodzaju i wielkości automatu oraz zakupu produktów bezpośrednio od operatora.

Biznes skopiowany

Na każdej uczelni – niezależnie od liczby słuchaczy – sprawdzi się punkt kserograficzny. Z wyliczeń stowarzyszenia twórców dziel naukowych i technicznych Kopipol wynika, że każdego roku w Polsce kseruje się pięć milionów stron, z czego aż 90 proc. stanowią publikacje naukowe. Nietrudno się domyślić, że wynik ten to zasługa studentów.

Uruchomienie punktu kserograficznego nie wymaga wiele zachodu. Wystarczy rejestracja działalności gospodarczej, zakup maszyny oraz dzierżawa pomieszczenia. Znalezienie odpowiedniego lokalu usytuowanego na uczelni lub w jej sąsiedztwie to najtrudniejsza kwestia. Czynsz za dzierżawę powierzchni ok. 20 m2 w akademickich podwojach wynosi średnio 2 tys. zł/miesiąc.

Urządzenia kserujące wraz ze skanerami, plotterami i komputerem ze specjalnym oprogramowaniem to duży wydatek. W zależności od tego, jak szeroki zakres usług chcemy świadczyć, na maszyny te trzeba przeznaczyć od 50 tys. zł do 120 tys. zł. Podobnie jak automat vendingowy, urządzenia poligraficzne można wyleasingować.

Dochody punktu ksero cechuje sezonowość. Najwięcej zarabia się w okresie sesji egzaminacyjnych, czyli w lutym, maju oraz we wrześniu. By przyciągnąć jak najwięcej klientów, punkty konkurują ze sobą, obniżając ceny. Studenci przy wyborze punktu ksero kierują się przede wszystkim kosztem usługi, nawet jeśli punkt działa w kilka przecznic od uczelni albo trzeba długo czekać na realizację usługi.

Dodatkowym źródłem dochodu dla punku kserograficznego może być usługa wyrabiania pieczątek i oprawiania prac dyplomowych. W tym celu trzeba zakupić odpowiednie urządzenia, których koszt to kilka tysięcy złotych. Inwestycja może się szybko zwrócić, bo potencjalnych klientów przecież na kampusie nie brakuje.

Nauka przy kawie

Studenci i wykładowcy na uczelni coraz częściej stołują się w akademickich bufetach, w których można kupić gotowe przekąski, napoje, a czasem także i ciepłe dania. Dla przedsiębiorcy z doświadczeniem w prowadzeniu działalności gastronomicznej uruchomienie takiej jadłodajni nie stanowi problemu.

W zależności od tego, czy w bufecie mają być serwowane ciepłe dania i czy mają być przyrządzane na miejscu, potrzebne będzie odpowiednie wyposażenie. Najtańszym rozwiązaniem jest opracowanie oferty opartej na półfabrykatach i daniach gotowych – wówczas wystarczy kupić lodówkę, zamrażarkę, zmywarkę, kuchenkę mikrofalową lub piecyk z rusztem. Trzeba pamiętać, żeby obiekt spełniał wymogi zarówno prawne, jak i sanitarne. Sam sprzęt kuchenny i meble można zakupić używane.

Do pracy w przygotowaniu posiłków najlepiej zatrudnić osobę z doświadczeniem pracy w kuchni. Tak samo jak w całej branży gastronomicznej, to właśnie ona będzie wyznaczała standard serwowanych posiłków.

Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, otwierając bufet studencki, jest określenie jadłospisu. Nie da się zrobić tego idealnie od razu, a znalezienie właściwych pozycji do menu i trafienie w gusta klientów to zazwyczaj kwestia prób i błędów. Ofertę warto poszerzyć o fastfoodowe przysmaki oraz dania wegetariańskie.

Interes prowadzony na terenie kampusu nie będzie miał stałego napływu klientów przez cały rok, a jedynie w czasie roku akademickiego. Sezonowość działalności trzeba uwzględnić w biznesplanie oraz w bieżących wydatkach. Wyjątek stanowią uczelnie znajdujące się w centrach miast i otwarte przez cały rok.

Bolesław Adamiec

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Dla biznesu

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Trendy i przyszłość w wypożyczaniu sprzętu budowlanego: od zrównoważonego rozwoju do automatyzacji.

Branża budowlana nieustannie ewoluuje, podążając za najnowszymi trendami i innowacjami, kt…