– Absolutnie! – zaprzecza Marek. – Kiedy zaczynałem wiosłować, największe sukcesy osiągali zawodnicy przed trzydziestką. Ale właśnie od tego czasu średnia wieku najlepszych zawodników zaczęła się podnosić. Wszyscy uważają, że oprócz boksu nie ma drugiej tak ciężkiej dyscypliny sportu jak wioślarstwo. Ale to jest sport wytrzymałościowy, tu nie wychodzi się tak szybko z obiegu. Na ostatniej olimpiadzie w Atenach zdobywali medale wioślarze około czterdziestki i starsi. Oszczędnie gospodarując siłami, dbając o prawidłową odnowę biologiczną, stosując właściwą dietę i suplementy, można z powodzeniem wiosłować przez 20 lat i dłużej.

Co ciekawe, w ciągu tych dwudziestu lat podniósł się nie tylko średni wiek wioślarzy, ale również ich wzrost i waga. Słynny Teodor Kocerka, brązowy medalista z Helsinek i Rzymu, ze swoimi 180 cm wzrostu wyglądałby jak chłopiec przy dzisiejszych zawodnikach. Finalista mistrzostw świata ma minimum 1,90 m. Medalista – 1,94 m. Zwycięzcy w jedynkach dochodzą do dwóch metrów wzrostu i ważą ok. 100 kg. Wytrzymałość, siła, dynamika – to wszystko nadal się liczy w wioślarstwie. Ale gdy zawodnicy dysponują zbliżonym poziomem wytrenowania, zwycięża ten, który ma dłuższe dźwignie.

Czwórka podwójna, na której startuje Marek Kolbowicz, to tzw. „waga ciężka”. Mniejsi i lżejsi zawodnicy nie mają szans w rywalizacji z takimi „dryblasami”. Z tego powodu kilka lat temu utworzono w wioślarstwie „wagę lekką”: średnia waga zawodnika w drużynie nie może przekroczyć 72,5 kg. Jak dotąd, na igrzyskach olimpijskich w wadze lekkiej startowały tylko dwójki i czwórki. To się może zmienić po Pekinie. Dla polskich zawodników otworzą się wtedy nowe możliwości.

Marek startował już w tylu zawodach, wiosłował w tylu zespołach, że może uchodzić za eksperta w dziedzinie stylu i techniki wiosłowania.

– To są detale – wyjaśnia – ale nawet patrząc z daleka można rozpoznać, z jakiego kraju pochodzi dana załoga. Na przykład jest styl „włoski” – pióra wioseł idą wysoko nad wodą, zawodnicy prostują grzbiety dopiero w drugiej fazie pociągnięcia Jest styl „niemiecki” – zawodnicy wiosłują twardo i z wielką siłą, jakby rąbali drewno. Polskiego stylu wiosłowania na dobrą sprawę nie ma. Jedni, na przykład Sycz i Kucharski, wiosłują twardo i mocno, „po niemiecku”. Inni – lekko i delikatnie, tak jak my. VJ ubiegłym roku na najważniejszych zawodach wygrywaliśmy przewagą ok. 2 sekund. To jest mniej więcej jedna długość łodzi. Na pozór to dużo. Ale wystarczy chwila nieuwagi, aby faworyt zamienił się w największego pechowca. Gdy wieje boczny wiatr, na torze tworzy się boczna fala, utrudniająca wiosłowanie. Wtedy wiosło może wypaść z ręki, zwinąć się pod łódź, wyłamać odsadnię. Największa fala tworzy się na środkowych torach, najbardziej oddalonych od brzegu. Dlatego, oprócz siły, wytrzymałości, dynamiki, koordynacji i pięknego stylu w wioślarstwie dobrze jest, jeśli ma się jeszcze szczęście. Taki zwyczajny ludzki fart podczas losowania torów.

Najlepsi wioślarze świata ciężko trenują na siłowni cz.6

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Dla siebie

Jeden komentarz

  1. […] Najlepsi wioślarze świata ciężko trenują na siłowni cz.5 […]

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Trendy i przyszłość w wypożyczaniu sprzętu budowlanego: od zrównoważonego rozwoju do automatyzacji.

Branża budowlana nieustannie ewoluuje, podążając za najnowszymi trendami i innowacjami, kt…