Startujesz już 7 lat jako strongman. Warto było?

Nie narzekam. Od pięciu lat nie przegrałem w Polsce żadnych zawodów.

Na świecie bywało jednak różnie…

Mariusz Pudzianowski
Mariusz Pudzianowski

Owszem, bywało różnie, ale w zdecydowanej większości wypadków wygrywałem. Tylko na Arnold Classic wypadałem gorzej, ale akurat tamte zawody ze względu na nietypowe konkurencje wymagają około 3 miesięcy przygotowań, a to kolidowałoby z moim programem startów, więc na Arnold Classic startuję z marszu i nie robię tragedii z tego, że nie wygrywam.

Rozmawiamy przed kolejnymi mistrzostwami świata w Chinach, na które niebawem wyjedziesz. Jaki scenariusz „gry”przewidujesz?

Mistrzostwa świata wygrałem już trzy razy i przyzwyczaiłem się do tego, że to ja wygrywam. Trzeba zatem wygrać po raz czwarty.

To pewne?

Oczywiście! Nawet sami Chińczycy tak mi wy wróży li, bo zostałem już przez nich zaproszony na tydzień przed startem, aby wystąpić w telewizyjnym programie promującym mistrzostwa.

Widać z tego, że masz szansą stać się w Chinach o wiele bardziej znanym Polakiem niż jakikolwiek polski polityk…

Z tego, co wiem, moje nazwisko znane jest nie tylko w Chinach. W tym roku startowałem dwa razy w Moskwie, a na tamtejszych billboardach była moja uśmiechnięta twarz. Tak samo było na Białorusi i w USA.

Ile startów miałeś w tym roku w USA?

Trzy. Startowało siedmiu Amerykanów i siedmiu Europejczyków. Też wygrałem. W sumie mam za sobą dwanaście albo trzynaście wygranych imprez w tym roku.

Jak zagranicą reaguje publiczność na Twój widok?

Bardzo sympatycznie. Żartem mogę dopowiedzieć, że te billboardy wskazują osobom niedoinformowanym, komu należy kibicować.

A czy nie jesteś już zmęczony popularnością?

Sam ją sobie wypracowałem, więc trudno mieć o to pretensję do kogokolwiek. A poza tym sympatia publiczności pomaga mi czuć się dobrze na zawodach.

Utrzymywanie się przez tyle lat w tak dobrej formie wymaga chyba nieustannych treningów?

Tak jest rzeczywiście. Na wczasy nie jeżdżę. Sam widzisz, że siedzę na własnym podwórku pośród kupy ciężkiego żelaza zamiast na przykład leżeć gdzieś na brzegu ciepłego morza. Te wszystkie zwycięstwa nie biorą się z powietrza. Ćwiczę dwa razy dziennie i to tak, że gdy już położę się do łóżka, to od razu zasypiam.

Jak przeżyłeś lipcowe upały?

Nie dało się trenować w dzień, więc trenowałem w nocy.

Część druga: https://www.labkolandia.pl/rozmowa-z-mariuszem-pudzianowskim-cz-2/

Komentarze
  • Rozmowa z Mariuszem Pudzianowskim cz.2

    Teraz dla odmiany jest chłodniej… Więc przed południem robię trening na sztandze, a …
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Dla rozrywki

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Last minute na wakacje zimowe: Gdzie znaleźć tańsze opcje na spontaniczny wyjazd na narty?

Wprowadzenie Planowanie wakacji zimowych w ostatniej chwili może być zarówno ekscytujące, …