Niektórzy wierzą, że wyobrażanie sobie swojego sukcesu przyciągnie do nich sukces. Takie pozytywne nastawienie prowokuje kolejne przekonanie, że skoro go tak bardzo pragniemy, może nam się on po prostu należy. Ale czy rzeczywiście tak to działa?

Kończy się lato. Czas powrotów do pracy, szkoły, codziennego kieratu. Wiele osób doświadczy przy tej okazji pogorszenia nastroju, nostalgii czy lęku przed kolejnymi obowiązkami. Niektórzy mówią wręcz o depresji (psycholog powie: subdepresji) czasem dopadającej jeszcze na urlopie, kiedy do świadomości zaczynają się wkradać myśli np. o liczbie e-maili, na które trzeba będzie odpowiedzieć po powrocie do pracy. Jedni odraczają powrót do ostatniego momentu – wracają najpóźniej, jak się da, inni wręcz przeciwnie – wolą wrócić trochę wcześniej i przygotować się mentalnie do ponownego wejścia w kierat. Thidno jednak jednoznacznie orzec, która ze strategii jest obiektywnie lepsza. Wydaje się, że jednym z kluczy jest temperament. Osoby niskoreaktywne, czyli raczej niepobudliwe na bodźce, szczególnie o małej wartości stymulacyjnej, mogą sobie spokojnie pozwolić na powrót w stylu „skok na głęboką wodą”. Do pracy prosto z lotniska – to może być ekscytujące, ale osoby wysokoreaktywne, czyli intensywnie reagujące na docierające do nich bodźce, powinny przemyśleć inne rozwiązanie. Doświadczą zdecydowanie mniej stresu, jeśli wrócą jeden lub nawet dwa dni wcześniej i zaplanują sobie najbliższe działania. Takie dwa dni adaptacji do warunków codziennych sprawią, że będą miały większe poczucie kontroli nad sytuacją i własnym zachowaniem.

ILE JEST WARTE OPTYMISTYCZNE NASTAWIENIE

Czy są inne sposoby, aby płynnie przejść z fazy odpoczynku i relaksu w fazę pracy i obowiązków? Dużo mówi się o pozytywnym nastawieniu czy pozytywnym myśleniu. Zgodnie z takim przekonaniem, jeśli nastawimy się optymistycznie do przyszłości, to właśnie taka ona będzie. Wielu z nas w swoim codziennym języku korzysta z pocieszająco-motywujących stwierdzeń typu: myśl pozytywnie, wszystko będzie dobrze, pomyśl o wyniku, wyobraź sobie, że wszystko idzie świetnie, że ci się udało! Nasze intencje są wówczas bardzo pozytywne – chcemy zmotywować drugą osobę, czasem samych siebie, do działania, wytrwałości i konsekwencji w działaniu. Czy zatem wystarczy po prostu myśleć pozytywnie albo wyobrażać sobie pozytywne wyniki? Na przykład to, że pierwszego dnia po urlopie zamykamy drzwi od naszego zakładu pracy z poczuciem, że udało się zrealizować wszystkie zadania i nadrobić zaległości?

W świadomości ludzi funkcjonuje głęboko zakorzenione przekonanie o cudownej (żeby nie powiedzieć: cudotwórczej) sile pozytywnego myślenia, a teza ta podsycana jest przez quasi-specjalistów od motywacji. Niektórzy wierzą w siłę przyciągania – istnieje przekonanie, że wyobrażanie sobie swojego sukcesu – pozytywnego wyniku – sprawia, iż sukces ten sam niemal do nas przychodzi. Czasem takie pozytywne wyobrażenie budzi też przekonanie, że sukces nam się po prostu należy – bo przecież tak bardzo go pragniemy. Ale czy to rzeczywiście działa?

GDZIE UKRYWA SIĘ MAGIA

Na to pytanie jako pierwsza starała się znaleźć odpowiedź Shelley Taylor, amerykańska psycholog zdrowia, która pod koniec lat 90. postanowiła przeanalizować dostępne poradniki z zakresu psychologii, szczególnie biznesowej. Niektóre z nich były bestsellerami sprzedającymi się w wielotysięcznym nakładzie. Wszystkie łączyła jedna kwestia – zachęcały do klasycznego myślenia pozytywnego, czyli wyobrażania sobie pozytywnych wyników – osiągniętego sukcesu. Jeśli chcesz być bogaty, wyobraź sobie ogromne sumy na swoim koncie, jeśli chcesz awansować, wyobraź sobie, że właśnie dostałeś promocję, jeśli chcesz dobrze wypaść podczas wystąpienia, wyobraź sobie, jak publiczność klaszcze i gratuluje ci po twojej prezentacji. Proste? Niestety, nie do końca. Żaden z poradników nie wyjaśniał bowiem, jaki to kosmiczno-magiczny mechanizm miałby stać za tym, że ta cudowna wizja stanie się rzeczywistością. Aby zweryfikować tezę o wpływie pozytywnych myśli czy wyobrażeń na rzeczywiste rezultaty, Taylor zaplanowała i przeprowadziła wiele eksperymentów. W jednym z nich podzieliła losowo na tydzień przed egzaminem studentów na trzy grupy.

Osoby z grupy pozytywnego wyniku otrzymały instrukcję, aby codziennie do dnia egzaminu przez kilka minut wyobrażały sobie, że dostały najwyższą ocenę. Było to oczywiście zgodne z ich aspiracjami i marzeniami – każdy chciał otrzymać jak najlepszy wynik. Studenci z tej grupy mieli wyobrażać sobie, jak przyjeżdżają na uczelnię, idą korytarzem do gabloty, w której znajdują się wyniki. Przy swoim nazwisku widzą wymarzoną liczbę punktów. Czują dumę i zadowolenie.

Wyobrażanie sobie procesu osiągania celu daje obraz kolejnych działań, które trzeba podjąć, a więc łatwiej jest przygotować plan. Dostrzegamy wzajemne powiązania pomiędzy etapami działania oraz zagrożenia i przeszkody, co pozwala im zapobiec. Myślenie koncentruje się na szukaniu rozwiązań

Osoby z drugiej grupy w ogóle miały nie wyobrażać sobie sukcesu, czyli pozytywnego wyniku egzaminu. Zamiast tego miały wyobrażać sobie proces działań, które mogą je do upragnionych wyników zaprowadzić. Zatem treść wyobrażenia obejmowała takie obrazy jak I wizyty w bibliotece, czytanie literatury (ze zrozumieniem) czy robienie notatek. Badani wyobrażali sobie także, że potrafią radzić sobie z dystraktorami – czynnikami odciągającymi ich od nauki. W wyobraźni wyłączali telewizor, gdy był czas na naukę, odmawiali wyjścia na imprezę, prosili współlokatora o zachowanie ciszy, gdy oni sami się uczyli. W badaniu brała udział jeszcze trzecia grupa – kontrolna. Osoby z tej grupy nie korzystały w ogóle z wyobrażeń, miały po prostu przygotowywać się do egzaminu w taki sposób jak zawsze.

Psychologia
Psychologia

Wyniki badania były zaskakujące. Wbrew tak zwanej psychologii intuicyjnej grupa myśląca pozytywnie – wyobrażająca sobie otrzymanie oceny bardzo dobrej, nie wypadła najlepiej – a wręcz odwrotnie – wypadła najgorzej, nawet w porównaniu z grupą kontrolną. Oznacza to, że pozytywne myślenie spowodowało więcej szkody niż pożytku, a osoby wizualizujące sukces nie podjęły działania, aby ku niemu podążać! Dla odmiany badani z grupy symulacji procesu, a więc wizualizujący sobie żmudny proces przygotowań do egzaminu, wypadli najlepiej. Okazało się, że siadali do nauki szybciej niż pozostali uczestnicy eksperymentu, poświęcili na naukę istotnie więcej czasu, łatwiej im było walczyć z pokusą lenistwa czy angażowania się w inne, nieco bardziej przyjemne aktywności niż przygotowania do egzaminu. Okazali się zatem bardziej efektywni i wytrwali w swoim postanowieniu. Dlaczego tak się stało? Jak wyjaśnić otrzymane wyniki?

NIC NIE ROBI SIĘ SAMO

Tak naprawdę to bardzo proste. Zacznijmy od klasycznego pozytywnego myślenia, czyli symulacji wyniku. Wyobrażanie sobie sukcesu wprawia nas w doskonały nastrój. On z kolei jest informacją, że sukces jest bardzo bliski, więc po co w zasadzie się wysilać? Przecież wszystko będzie dobrze! W konsekwencji fundujemy sobie wytchnienie od działania i nierzadko przegrywamy – bo nic samo się niestety nie zrobi. Do tego, aby zrealizować swoje założenia, potrzeba wysiłku i energii. Wyobrażanie sobie procesu uruchamia natomiast mechanizmy psychologiczne facylitujące efektywne osiąganie zamierzeń. Stanowi obraz kolejnych działań, które trzeba podjąć, aby osiągnąć cel, dzięki czemu łatwiej nam przygotować plan. Wyobrażanie sobie krok po kroku działań sprawia także, że zaczynamy dostrzegać wzajemne powiązania pomiędzy poszczególnymi etapami działania. To z kolei pozwala uświadomić sobie zagrożenia i przeszkody znajdujące się na drodze do celu i odpowiednio wcześnie im zapobiec. Przewidywanie przeszkód najczęściej nie odciąga nas od celu (jak się zwykło powszechnie uważać), tylko ułatwia dążenie do niego, generuje bowiem myślenie ukierunkowane na szukanie rozwiązań.

Jest jeszcze inna korzyść z myślenia procesualnego. Wyobrażanie sobie procesu działania sprawia, że rośnie nam samoocena i poczucie własnej skuteczności. Kiedy zobaczymy oczami wyobraźni, jak sprawnie udaje nam się realizować kolejne etapy działania, nabieramy przekonania, że rzeczywiście jesteśmy to w stanie zrobić. Co więcej, symulacja procesu stymuluje do odpowiedniej pracy także nasz mózg. Wyobrażanie sobie ruchu aktywizuje w mózgu te same obszary, które są aktywne, gdy ten ruch rzeczywiście wykonujemy. Można zatem powiedzieć, że ćwiczymy wówczas ruch w wyobraźni, ale precyzja i sprawność rosną w świecie realnym.

UJARZMIĆ ŻYCZENIA

Czy w świetle powyższych wyników badań powinniśmy zrezygnować z pozytywnego myślenia? Nie, ale trochę nad nim popracować, jak mawia autorka koncepcji symulacji mentalnych, wspomniana już Shelley Taylor – ujarzmić je. To ujarzmianie polega na uświadomieniu sobie, że jest cienka granica między myśleniem pozytywnym a życzeniowym. A myślenie życzeniowe sprawia, że czekamy, aż samo się zrobi, samo się stanie, samo się zrealizuje. Tymczasem, aby osiągać wyniki, trzeba skupić się na procesie.

Co można zatem zrobić, aby pomóc sobie przejść płynnie z trybu wakacyjnego na biurowy? I bardziej ogólnie – skutecznie realizować swoje postanowienia, cele czy marzenia? Wyobraźmy sobie kolejne kroki działania, na przykład wdrażania się w zaległości. Stwórzmy plan i postarajmy się go trzymać. Myślmy procesualnie, a wynik (pozytywny) będzie wówczas przyjemnym produktem ubocznym naszej wytrwałości i efektywności w działaniu.

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Dla siebie

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Trendy i przyszłość w wypożyczaniu sprzętu budowlanego: od zrównoważonego rozwoju do automatyzacji.

Branża budowlana nieustannie ewoluuje, podążając za najnowszymi trendami i innowacjami, kt…